Skit Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich to jedyna w Polsce prawosławna pustelnia. Wkraczając w progi tego mistycznego miejsca od razu czujemy jego niesamowitą energię. Zdecydowanie warto tu przyjechać bez względu na to jakiego jesteś wyznania. Podlaskie ma dla Ciebie intrygujące miejsce.
Skit w Odrynkach liczy dopiero kilkanaście lat, powstał dokładnie w 2009 roku. Co ciekawe jest to pierwszy prawosławny męski skit, czyli pustelnia, jaka powstała w Polsce po II wojnie światowej. Nie byłoby skitu bez intrygującej osoby archimandryty Gabriela, który zapoczątkował całą budowę. Wybór miejsca też nie był przypadkowy, dlaczego padło właśnie na podlaskie? Według informacji historycznych w Odrynkach istniał już kiedyś prawosławny monaster, czyli klasztor. Choć do dzisiejszych czasów nie pozostał po nim ślad, a sam klasztor został rozwiązany w 1824 roku. Jednak w pewnym stopniu budowa Skitu właśnie w Odrynkach nawiązuje do tych wydarzeń sprzed około 200 lat jakie miały miejsce na podlaskiej ziemi.
Prawosławna świątynia na bagnach – Skit w Odrynkach
Położenie skitu w Odrynkach jest bardzo ciekawe. Żeby się do niego dostać pieszo musimy pokonać 700 metrowy odcinek malowniczej drewnianej kładki po bagnach. Teren jest dość problematyczny, gdyż obok skitu płynie Narew, która bardzo często na wiosnę wylewa i tworzy na łąkach potężne rozlewiska. Nie bez powodu również wybrano taki trudno dostępny teren. Wyobraźcie sobie, że gdy jeszcze nie było tu wybudowanej kładki i usypanej drogi dojazdowej, do skitu wiosną można się było dostać jedynie łódką. Skit w Odrynkach to miejsce, w którym odczuwamy niesamowity spokój jakie daje nam to pustkowie. Nie każdy z nas nadawałby się na życie w tak trudnym terenie. Jednak znalazł się jeden człowiek, który idealnie wkomponował się w tą harmonię podlaskiej natury. Archimandryta Gabriel był świetnym opiekunem skitu, a nawet był sam w sobie powodem, dla którego ludzie chętniej odwiedzali to podlaskie miejsce.
Archimandryta Gabriel Giba – opiekun podlaskiego skitu
To bardzo ciekawa postać. W swojej skromnej osobie mógł poszczycić się zarówno swoimi naukowymi tytułami jak i dużą mądrością. Jerzy Giba, bo tak brzmiało jego prawdziwe nazwisko był opiekunem monasteru w Supraślu oraz proboszczem parafii. Uzyskał również stopień naukowy doktora nauk teologicznych. Z biegiem czasu dostał nawet propozycję stanowiska biskupa diecezji przemysko – gorlickiej. Jednak odmówił tego tytułu, przez co został zdegradowany. Wybrał zatem Podlasie i już na zawsze postanowił tu zostać i wybudować pierwszy w Polsce skit. Przez lata trudnił się zielarstwem, co więcej prowadził nawet małą przychodnię, do której przyjeżdżały tłumy schorowanych osób. Nie był lekarzem, jednak starał się pomóc ludziom w najlepszy naturalny sposób, czyli ziołami, które nam daje matka natura.
Zwiedzanie Skitu w Odrynkach … na końcu świata nieopodal małej podlaskiej wsi
Przyjeżdżamy do malutkiej wioski Odrynki na Podlasiu. Zostawiamy swój samochód na piaszczystym parkingu i już z daleka widzimy wyraźnie złote i mieniące się w słońcu kopuły cerkwi. Miejsce jest wyjątkowe, w oddali widać lasy puszczy Białowieskiej oraz rozlewiska Narwi. Drewniana 800 metrowa kładka prowadzi nas po rozlewiskach do pasieki pszczół i dalej prosto do samego skitu. Przez główną bramę wchodzimy jakby na małą wysepkę, którą otacza z każdej strony woda. Na tym niewielkim obszarze znajdziemy aż kilka obiektów. Najważniejsza jest cerkiew pw. Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich, która jest zbudowana w stylu podhalańskim z drewnianych bali. Cerkiew jest bardzo klimatyczna i bogato zdobiona, jednak jest też i malutka, właśnie dlatego w skicie wybudowano drugą cerkiew pw. Opieki Matki Bożej. W niej pomieści się już bez problemu kilkadziesiąt osób. Oprócz tego na tym skrawku ziemi jest mały budyneczek ze świętą wodą. Tu przychodzą tłumnie pielgrzymi w nadziei na uleczenie z różnych dolegliwości.
Trudne losy podlaskiej pustelni
Złe losy nie omijały skitu w Odrynkach. Przez te kilkanaście lat był już zdewastowany przez okolicznych zbirów, później spłonęła nowa cerkiew. Na szczęście okoliczni mieszkańcy nie zostawili ani pustelni ani opiekującego się nim archimandryty Gabriela. Tak jak przy budowie kładki na bagnach, drogi dojazdowej do skitu, czy też samych cerkwi do prac zawsze włączała się cała społeczność. Jednoczyła się cała wioska, pracowali zarówno mężczyźni jak i kobiety, a po wysiłku zawsze razem zasiadali do wspólnego posiłku. Był on bardzo symbolicznym znakiem jedności wszystkich ludzi. Kolejnym trudnym wydarzeniem dla skitu była nagła śmierć archimandryty Gabriela. Odszedł w 2018 roku, oczywiście został pochowany na terenie skitu, w miejscu które przecież sam sobie wybrał.
Skit w Odrynkach, tłumna pustelnia
Dziś do skitu w Odrynkach w różnym czasie zjeżdża się wiele osób. Pielgrzymi i turyści są zafascynowani tym miejscem, nic dziwnego, bo robi naprawdę duże wrażenie. Położenie jest nietuzinkowe i bardzo malownicze. Z drugiej strony złote kopuły pustelni nieco przytłaczają prostotę tego miejsca, którą powinno mieć. Jednak, jak to na Podlasiu bije z tego miejsca cudowna atmosfera i otwartość ludzi. Nawet jeśli jesteś innego wyznania możesz być pewny, że z uśmiechem na twarzy i spokojem w duszy wyjdziesz z tego miejsca. A opiekunowie skitu oraz okoliczni mieszkańcy zadbają, żebyś mógł poznać choć skrawek historii tego niezwykłego miejsca.
Skit w Odrynkach chociaż jest dość młodą budowlą, zdążył przyciągnąć do siebie wielu pielgrzymów i turystów. Kultowa postać archimandryty Gabriela bardzo przysłużyła się mieszkańcom okolicznych wiosek. Dziś Podlaskie ma okazję nam pokazać genialne miejsce, którego nie sposób ominąć, a do którego z przyjemnością można wracać.
Plan wypadu do Skitu w Odrynkach
Dojazd: najwygodniej tu dotrzeć własnym samochodem
Parking: ogólnodostępny bezpłatny parking we wsi Odrynki
Bilety Wstępu:
- Wstęp do Skitu w Odrynkach jest bezpłatny
Czas zwiedzania: 1,5 -2 godzin
Koszt wypadu dla 2 osób: np. z Krakowa – 350 zł